czwartek, 20 września 2012

Belphegor - Walpurgis Rites – Hexenwahn


Ostatni raz słyszałem ich jakoś w 2003 roku, przy okazji wydania ich czwartego krążka „Lucifer Incestus”. Nie zrobili na mnie większego wrażenia, nadal grali tak samo brutalnie i wtórnie jak wcześniej. Pod koniec 2009 roku wydali swój ostatni album „Walpurgis Rites – Hexenwahn”, czyli ich ósme wydawnictwo. Niestety muszę stwierdzić, że choć jest ono na dobrym poziomie, nadal jest tak samo jak wcześniej, czyli mało oryginalnie.
Znajdziemy tutaj dziewięć kompozycji, zamykających się w niecałych czterdziestu minutach muzyki. Mógłbym opisać każdy kawałek z osobna, ale nie zrobię tego, bo nie ma takiej potrzeby. Styl na „Walpurgis...” to, jak to bywało wcześniej, black/death metal, czyli nic się w tej materii nie zmieniło.
Charakterystyczną cechą tej płyty jest jej przewidywalność. Zaczynając od początku mamy utwór „Walpurgis Rites” z większym naciskiem na death metal, czyli więcej blastów, ciężkich riffów. Oczywiście również w nim znajdziemy elementy black metalu, ale charakter jego jest bardziej śmiercionośny. Następny „Veneratio Diaboli - I Am Sin” jest już w stylu black metalowym. Więcej w nim melodyjnych riffów, średnich temp, typowych zagrywek. I tak dalej... Przesłuchując ten album mamy taką właśnie mieszankę, raz jest brutalnie, raz melodyjnie. I jakoś szczerze nie chwyta mnie to do końca.
Styl reprezentujący przez ten austriacki zespół jest już eksploatowany przez wiele kapel. Belphegor może i jest jednym z pierwszych, zapoczątkował on fuzję black deathu w latach 90-tych, ale to nie usprawiedliwia ich do muzycznej stagnacji, jaką uprawiają już od paru ładnych lat. Wiem, że pewnie zmiana stylu zabiłaby tą formacje, gdyż ich diabelski image jest jedynym czynnikiem trzymającym ich przy życiu.
Więc co z tego, że „The Crosses Made Of Bone” posiada ciekawy thrash/deathowy wstęp, do którego z chęcią by się trochę pomachało czaszką? Co z tego, że chyba najbardziej ambitnym numerem w historii tej kapeli jest numer „Der Geistertreiber” i znajduje się on na tym krążku. Odpowiedź brzmi: no nic! To za mało, by wypłynąć na szersze wody. Zatem miejsce Belphegor nadal znajduje się w undergroundzie i raczej tam już pozostanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz