poniedziałek, 15 lutego 2010

Black River - Black'n'Roll


W 2009 roku swoją kolejną płytą zaszczyciła nas warszawska grupa Black River. To już ich drugi krążek, a muszę przypomnieć, że przecież twór ten powstał dopiero dwa lata temu. Z nicości powołali ten zespół do życia takie znakomitości polskiej sceny jak: Orion i Daray razem z kompanami z ich starego bandu o nazwie Neolithic. I wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nie jedna rzecz ... a mianowicie, muzyka zawarta na „ Black'n'Roll” to nic innego jak stary, klasyczny wręcz heavy/hard rock, nie zaskakujący kompletnie niczym.
Szperałem trochę po necie i prasie w poszukiwaniu recenzji na temat tego krążka, a jedyne, co znalazłem to wychwalania pod niebiosa. Byłem w ciężkim szoku, kiedy czytałem o tym albumie i słuchałem go jednocześnie; coś mi tu się nie zgadzało. Czy naprawdę nikt z recenzentów nie słyszał tego, że to wszystko już gdzieś było, że przecież nic nowego w muzyce Black River nie ma? Pójdę dalej i stwierdzę, że jedynym aspektem tej płyty jest wtórność. Wtórności, która bądź co bądź może się podobać, bo zagrana i zaaranżowana jest w profesjonalny i ciekawy sposób, ale jednak wtórność.
Potwierdzeniem tego, że Orion i spółka ulegali wpływom w trakcie tworzenia tego albumu jest okładka. Wystarczy przypomnieć sobie okładkę pierwszego krążka Danzig i wszystko będzie jasne. Podobieństwa nie są przypadkowe. I nie wiem, co ciągnie polskich metalowych muzyków do kopiowania twórczości ww. pana. Najpierw zrobił to Nergal w 1999 roku w swym projekcie Wolverine, teraz Czarna Rzeka. Przecież styl ten prawie jest już na wymarciu, tak grało się 20 lat temu i nie ma najmniejszego sensu grać tak teraz. No, ale pewnie kolesie z Black River myślą inaczej.
Więc do kogo jest adresowana ta płyta? Pewnie do starych wyjadaczy, którzy lubują się w takim stylu, i są na tyle elastyczni, by posłuchać wypocin ze strony nowicjuszy. Albo dla młodych ludzi, którzy nie znają klasyków tego gatunku, z czego pewnie tych drugich jest o wiele więcej i ci częściej będą sięgać po ten album. Jeżeli więc jesteście kimś z tych dwóch grup, możecie po niego sięgnąć i na pewno wam się spodoba. Reszcie raczej będę to odradzał, bo po co męczyć uszy i tracić czas na coś, co już było? Ale wybór jest wasz...

1 komentarz:

  1. Ogółem nie przepadam za polskimi kapelami, w większości to sztampa i kopia tego co już dawno było + oczywiście wybitny angielski. Oprócz tego
    Polacy mają tendencje do dziwnych fuzji muzycznych- mieszanie styli niezależnych z komerchą i łopatą gówna. Do kogo to adresowane?
    Chyba dla "plecakowiczów" z naszywkami System of a Down , Bob Marley I Kult. Niestety wielu uznało że to ich prawdziwa publiczność
    i tym sposobem festyniarstwo objęło wiele niezłych kapel (Behemoth - w tym roku w Bolkowie :D (Ten sam mądry krok co Sweet Noise- mieli pretensje że publiczność wyszła :D ), Vader, Hunter, Acid Drinkers na Przystanku Woodstock ( do Jarocina się nie pchają nie wiedzieć czemu)). Cóż jakoś Turbo, TSA, Ceti i nawet Kat się temu nie poddały więc nie wszystko po uszy w gównie i nie musi to być sposób na życie.

    OdpowiedzUsuń