poniedziałek, 8 lutego 2010

Proletaryat – ReC


Płyta „Rec” jest najbardziej ambitnym krążkiem w historii zespołu Proletaryat. Została ona wydana w 2006 roku, siedem lat od albumu „Made in USA”. Od samego początku, czyli od „Wiedziałem mam” słychać, że zespół zaczął eksperymentować na polu skreczów i elektroniki. Ponadto liryki (a odgrywają one bardzo dużą rolę na „Rec”) posiadają niebanalną tematykę. Następnym utworem jest „Pragniemy”. W nim, oprócz elektronicznych upiększeń, miej więcej w środkowej części pojawia się coś na kształt orkiestry. Nie mam pojęcia, czy jest prawdziwa, czy syntetyczna, ale motyw muzyczny robi wrażenie.
Najsilniejszą kompozycją tego wydawnictwa, jest „Modlitwa”. Początek wyrwany niczym z płyty Tool, lecz nie jest to bezmyślne kopiowanie, ma to swoją oryginalność. Panowie z Pabianic sięgnęli do ciekawych źródeł muzyki rockowej i pokazali, że potrafią stworzyć coś na jej modłę, zachowując jednocześnie swe oblicze. Genialny, jeżeli nie najlepszy utwór w dziejach zespołu! Silnym, tylko w innym tego słowa znaczeniu jest „W czyim imieniu”. Z dobitnie wyeksponowanym refrenem, gdzie nawet brzmienie werbla zmienia się, dla podkreślenia agresywności tego numeru.
Ciekawym momentem jest również „Być czy być”, do którego został stworzony jeden z lepszych teledysków na polskiej scenie. Ten poza tym, że posiada typowo polsko zaśpiewany refren, ma również ciekawą rytmikę. I jest to ostatni numer na tej płycie z gatunku tych najlepszych, reszta jest już tylko dobra, a nawet średnia. Na samym końcu mamy małą ciekawostkę pod nazwą „S.K.A.”. I chyba nie muszę mówić, dlaczego taki tytuł, a nie inny. Wyprzedza go 22 sekundy ciszy, co jest oczywistym podkreśleniem jego odrębności od całości. Jego atutem jest tekst, który ma bardzo oczywisty podtekst:)
Przesłuchując cały materiał ma się wrażenie, że to wszystko gdzieś już było. Faktem jest, że muzyka tu umieszczona jest w dużej mierze efektem prawdopodobnych fascynacji nowoczesnego podejścia do muzyki. No ale co z tego, że Proletaryat sięga po wypróbowane patenty? Ważne jest to, że potrafi z nich zrobić coś nowego, coś dobrego. Oczywiście niektóre numery są słabsze od innych, ale przecież to naturalne. Rzadko zdarza się płyta dobra od początku do końca. Jest jeszcze jedno i akurat ten aspekt nie podoba mi się najbardziej. Balansowanie na krawędzi oryginalności a komercji. Ale nie będę tego tematu rozwijał, posłuchajcie sami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz