środa, 21 października 2009

Darkspace - Dark space III


Najczarniejszy. Ekstremalny. Szybki. Z dozą mrocznego klimatu. Atakujący niespodziewanie. Trzymający w uścisku przez ponad godzinę. Taki to jest trzeci album formacji Darkspace. Pochodzą oni (a jest ich troje) ze Szwajcarii. Tam to w 1999 roku ożywili dźwięki mrocznego wszechświata. Dlaczego wszechświata? A to dlatego, że ich inspiracją jest właśnie Kosmos.
Niezbadany. Nieskończony. Czarniejszy od wszystkiego innego. Tajemniczy do granic poznania. Atmosferę tego wszystkiego znajdziecie na „Dark Space III”, gdyż Wroth, Zorgh i Zhaaral postawili sobie za zadanie przygniecenie nas tym mrocznym majestatem i nie da się od tego uciec. Lecz najpierw trzeba się przebić. Przez brzmienie, które pozostawia wiele do życzenia. Ściana gitar, wokale (każdy z trójki się wydziera) są pochowane gdzieś w tło i mogę się założyć, że prawdopodobnie nie istnieją żadne teksty. To po prostu krzyki. Szaleńcze, płynące z wnętrza człowieka krzyki. Do tego automat perkusyjny, miażdżący na zwariowanych szybkościach... przez cały czas.
Zastanawiam się, czy jest sens opisywania poszczególnych kawałków? Wszystkie są tu prawie takie same. Prawie, gdyż trochę się różnią. Przede wszystkim klawisze są inne, inne klimaty choć na jeden temat oczywiście. Gdzieniegdzie są też zwolnienia, gdzie gitarki wgniatają nas mięsistymi riffami. Zwolnienia te są moimi ulubionymi fragmentami z tego krążka. Nadają całości pewnej wyrazistości i na chwile lekko rozluźniają ucisk.
Jestem pewien, że wielu z was nie dotrwa do końca tego albumu. Jest on dla tych, co szukają ekstremum czarnego jak diabli. Poza tym może nudzić najwytrwalszych, żywiołowych słuchaczy. Więc jeżeli ktoś z was nie czuje swej ciemności, niech się za niego nie zabiera - nie ma szans na zrozumienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz