czwartek, 21 stycznia 2010

Förgjord - Ajasta Ikuisuuteen


„Ajasta Ikuisuuteen” – spytacie pewnie co to za bełkot, ja wam odpowiem - to pierwszy w historii long play fińskiej grupy o nazwie Förgjord. Album ten zawładną mną doszczętnie, po prostu nie potrafię przestać go słuchać. Pytam samego siebie – dlaczego? Przecież to totalny black metalowy jazgot, pełen brudnych brzmień, fatalnej produkcji oraz okazu niedociągnięć w technice gry. Może kiedy przebrnę przez ta recenzję, dowiem się tego?
Początek jest mroczny... Gdzieś w oddali słychać skrzek kruka, odgłos kroków, skrzypiący śnieg i ten mróz... Dźwięki „Alkusoitto” są niczym doomowa podroż do zakątków zimnych krain, pełnych smutku, nostalgii, ale też i pustki. A kiedy nastaje cisza, gdzie jeden numer kończy się, a drugi rozpoczyna, coś we mnie pęka, bo taka piękna atmosfera zamienia się w przesterowany, brudny, surowy black metal. Ale to trwa tylko przez kilkadziesiąt sekund... Kiedy w „Kristuksen Malja, Ruumis Ja Veri” tempo zaczyna zwalniać, ten mroczny klimat wraca i tu i tam w każdym z 7 kompozycji tej płyty. Właśnie przez ten feeling ta muzyka mnie tak kręci.
Powolnymi dźwiękami gitary zaczyna się kolejny „Veljeskunta”. Jego brzmienie jest tak surowe, że mógłbym przysiąść, że został nagrany w sali prób, a nie w jakimś studio. Ale to w niczym nie przeszkadza, by jest to pełen melancholii i agresji kawał dobrej muzy. Mamy tu połączenie dwóch kompletnie innych światów i połączenie to wychodzi niesamowicie.
Moim ulubionym tutaj songiem jest „Itseensä Kahlittu”. Gdy go słucham zastanawiam się, dlaczego nie ma więcej takich bandów. Uczucia, które włożyli panowie z Förgjord do skomponowania tegoż kawałka są przytłaczające, a w dzisiejszych czasach mało co tak przytłacza. Nie zrozumcie mnie źle, po prostu myślę, że właśnie tego każdy z nas szuka w muzyce. Nie szybkości, nie techniki, ale przekazu uczuć, jakiekolwiek one są. W tym numerze czuć prawdę i szczerość emocji, co słychać w kulminacyjnej solówce. Po prostu cudo!!!
Mogę się założyć, że każdy, ktokolwiek nie zna i nie lubi blacku będzie się brzydził dźwiękami wydobywanymi z instrumentów przez Prokrustesa i Valgrindera, bo to jest ohydne i ma takie być! Gdyby było inaczej, prawdopodobnie nie podobałoby mi się to tak bardzo, jak podoba się teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz