niedziela, 13 grudnia 2009

Frozenpath - Apocalyptic Winter


Kolebką black metalu jest północ, każdy o tym wie. Ale zdarza się, że od czasu do czasu z otchłani nicości zaatakuje nas zespół, który nic a nic z północą nie ma wspólnego. Frozenpath jest tego żywym dowodem. Grupa ta powstała w RPA. Było to niedawno, bo w 2007 roku, ale już udało się im wydać swoje pierwsze dziecko. A zrobiło to dwóch ludzi o pseudonimach Vinter i Mortem.
„Apocalyptic Winter” to dziewięć numerów symphonic/black metalu, ale nie takiego, do jak jesteśmy przyzwyczajeni przez skandynawskie zespoły. Jedno jest jednak pewne, a mianowicie to, że to one były inspiracją do napisania tego materiału. Jaka jest więc różnica między nimi? Taka, że nie usłyszycie tu super prędkości w postaci hyperblastów. Nie ma w tym też ścian dźwięku, jak to bywa w typowych blackowych zespołach. Mamy tu za to klimatyczną czarną muzę, z mnóstwem klawiszy, tworzących zimny klimat, a wszystko to w minimalistycznym wydaniu. Choć pochodzą oni z ciepłego kontynentu, gdzie nie doświadcza się raczej ekstremalnie minusowych temperatur, to panowie z Frozenpath wiedzą, co to znaczy chłód i mróz.
Wystarczy usłyszeć takie numery jak „The Legend of Winter”, albo instrumentalny „Walk the Path” czy też „Frozenpath” by poczuć tchnienie zimy. Szczególnie w tym drugim... Zaczyna się on odgłosami szalejącej zamieci, by po chwili zamienić się w symfoniczny utwór, któremu przewodzi fortepian. Ale to nic w porównaniu z „2012: A New Day of Empery” mój osobisty faworyt. Uwielbiam atmosferę, jaką roztacza - apokaliptyczna zima. Tu ją czuć…
Ciekawostką tego krążka jest brzmienie. Ma ono swoje plusy, ale niestety także i minusy. Plus to surowość materiału, przez co jest jeszcze bardziej zimny i czarny. Minusem niestety są gitary, ledwo co się przebijają przez klawisze i wokal. Poza tym perkusja brzmi jak automat, choć podobno jest to żywy instrument.
Jak na muzę z czarnego lądu jest naprawdę bardzo dobrze. Scena tego gatunku dopiero co się tam rodzi, kapele, które tam istnieją można by policzyć na palcach dwóch dłoni. Jeżeli jednak są tak dobre jak Frozenpath, to czekam z niecierpliwością na kolejne wydawnictwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz