wtorek, 1 grudnia 2009

Qntal - Silver Swan


Przesłuchuję właśnie piąty album niemieckiego elektrośredniowiecznego zespołu o nazwie Qntal. Płyta ta zwie się „Silver Swan”, a wyszła na światło dziennie w 2006 roku, więc stosunkowo niedawno. Ale jak to bywa w natłoku dzisiejszej muzyki, studiuje ją dopiero teraz.
Stwierdzam niestety, że niewiele straciłem. Choć mamy tu ciekawe momenty, w których można się na chwilę zatracić, to jednak stworzony tutaj klimat nie przeskakuje barierki z napisem – średnia. Szczerze mówiąc, to spodziewałem się czegoś lepszego.
Po czwartym albumie, na tym również mamy kontynuację utworów zaśpiewanych w języku angielskim, ale jak to bywało wcześniej, łacina, starogermański i inne stare języki Europy też tu są.
To, co mnie zniechęciło do tych dźwięków, to jakaś dziwne panowanie wokalu nad muzyką, która w sumie też szału nie robi. Poza tym sam wokal jest jakiś bezpłciowy. Syrah zaśpiewała na nim oczywiście zabójczo poprawnie, ale brak w tym głębi, brak uczuć. Te wszystkie braki wraz ze słabym wokalem nie wróżą niczego dobrego muzyce, ale mimo tego płyta ta broni się .
Utwory takie jak „Levis”, „Monsieur's Departure”, „Lingua Mendax” czy jeszcze w „The Whyle” i „292” to świetne, klimatyczne momenty. Szczególnie w trzecim mamy pięknie folkowy klimat. Na pewno przysłużyły się w tym niecodzienne instrumenty, które zdobią ten utwór, a muszę przypomnieć, że Michael Popp (założyciel Qntal) potrafi grać na Tarze, Oud, Szałamai, Saze i innych starych i kompletnie nieznanych dla zwykłego śmiertelnika instrumentach...
Na koniec polecę paradoksalnie ich wcześniejsze wydawnictwa, gdzie można znaleźć większe połacie ciekawego klimatu. Tutaj jego niedostatek nie jest zrekompensowany w żaden sposób. Dlatego ciągle czuję niedosyt...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz